Początki GMO, czyli czego nie wiecie o arce Noego

     Nadszedł moment na objawienie kawałka naszej niezaprzeczalnej, jedynej słusznej prawdy.

     Jeśli mieliście jakąkolwiek styczność z wyznaniami judeochrześcijańskimi, na pewno spotkaliście się z opowieścią o arce Noego. Nie mamy tu oczywiście na myśli bandy dzieciaków wykonujących religijne przyśpiewki w mniej lub bardziej poprawny sposób, tylko mega-hiper-all-inclusive-statek zbudowany przez gościa imieniem Noe.

Wiecie jak było - Bóg kazał Noemu zbudować zarypiście wielką łódkę, umieścić w niej po parze zwierząt każdego gatunku, wleźć do środka razem z rodzinką i oddalić się z miejsca zdarzenia. Następnie Wszechmogący odkręcił jebitnie wielki kurek i zalał świat ogromną ilością tlenku wodoru - choć mamy informacje, że chciał po prostu uzupełnić zapasy wody pitnej na Ziemi - planeta wtedy jeszcze była płaska, a woda spadała z krawędzi w Nicość, no wiecie. Akurat w tym momencie zepsuł się zawór od jebitnego kurka, co spowodowało superpowódź (i przy okazji wytępienie gatunku ludzkiego - oj tam, oj tam!).
Jednak, jak zwykł mawiać znany polski filozof, Ferdynand Kiepski, "są na świecie rzeczy, które się fizjologom nie śniły". To, co zaraz przeczytacie, zmieni Wasz światopogląd, wywróci Wasz wszechświat do góry nogami, zeżre go, przeżuje i wypluje.

     Arka była z drzewa gofer.

     Myślicie, że to niemożliwe? Że te słowa nigdy nie padły? Sprawdźcie sami, nawet podamy namiary : (Rdz 6, 14).
     Jeśli zaś kiedykolwiek zarzucaliście Biblii mglistość, symbolizm i metaforyczność, to chyba nie czytaliście Wyspiańskiego. Wbrew pozorom teoria drzewa gofer wyjaśnia wiele zagadek, nad którymi od lat łamało sobie głowy wielu mądrych (i pseudomądrych) ludzi.

     Prawda jest taka, że cała historia wydarzyła się w czasach, kiedy drzewa gofrowe ścieliły się gęsto jak trupy na obrazach Matejki, po Ziemi hasały smoki, a prawa fizyki nie istniały, bo jeszcze ich nie wymyśliłyśmy. Kiedy zło rozprzestrzeniło się na świecie (akwizytorzy stanowili 70% zatrudnionych, chyba więcej nie trzeba wyjaśniać), Bóg podjął decyzję o odkręceniu megakurka. Wcześniej uprzedził o swych planach Noego, który natychmiast zabrał się za budowę arki. Jako że gofrowiec był rośliną najbardziej rozpowszechnioną i łatwo dostępną, wybrano go jako surowiec na budowę statku. Szybko jednak pojawił się problem - skoro na pokład miał zostać zabrany każdy gatunek, należało też wręczyć bilet smokom.
Jak powszechnie wiadomo, gady są inteligentne, a pochodne dinozaurów zwłaszcza. Smoki zażądały dla siebie strefy VIP i kazały dostarczyć sobie ogromnych ilości pożywienia, co kolidowało z pierwotnym planem żony Noego, która zamierzała wyznaczać dzienne racje żywnościowe dla każdego pasażera arki. Zaczęły się poszukiwania człowieka, który potrafiłby zapobiec katastrofie, gdyż smoczyska groziły pożarciem gofrowego statku.
     Po długich negocjacjach zdecydowano się na nowatorski plan działania - pewien człowiek przedstawił projekt żywności GMO. Zaproponował zmodyfikowanie ziaren drzewa gofer, by wytwarzane przez nie owoce zawierały podwyższoną ilość błonnika, który miał zapchać pojemne żołądki gadów. Za swój pomysł wynalazca zażądał księżniczki i pół królestwa, by (jak to później argumentował) poużywać sobie przed przeczytaniem "Potopu". Przy spisywaniu umowy doszło jednak do błędu, w wyniku którego facet otrzymał królestwo i pół księżniczki.
     Wyliczona przez nieszczęśnika ilość owoców drzewa gofer okazała się optymalna - starczyło na budowę arki i prowiant dla smoków, które otrzymały w końcu strefę VIP. Po całej akcji, kiedy woda opadła, a gołębica wróciła z butelką oliwy z oliwek (bo nie było już na czym gofrów smażyć), arka osiadła na górze Ararat (lub Aparat - skryba miał dysleksję). Wtedy to smoki, już bez obaw o swój dalszy los, postanowiły zeżreć arkę. W ciągu jednej nocy pochłonęły statek niemal całkowicie - zostały z niego tylko dachówki, które niedługo później stały się obiadem dla byłych pasażerów arki. Wówczas Noe wściekł się i kopnął smoki w pokryte łuskami dupska; gady, widząc że gniew mężczyzny jest srogi, chciały ewakuować się na drugą stronę tęczy, którą Bóg plakatówkami zmajstrował na niebie (niektórzy mówią, że tak naprawdę w tamtym momencie blisko Ziemi przelatywał Nyan Cat - tęcza to jego sprawka). Na miejscu docelowym, wietrząc interes, czekał już na smoki Pierwszy Lichwiarz z garnkiem złota oraz żyrafa z reklamy Skittlesów. Było to w tym momencie, gdy Igness po całonocnej libacji  biesiadzie postanowiła zintegrować się z podłogą i po raz pierwszy zadziałała grawitacja - smoki spadły więc z zeżartej przez żyrafę tęczy na głowę Wielkiego Lichwiarza, redukując jednocześnie jego wysokość. W rezultacie powstał mit o karle z garnkiem monet.

     Nadążacie, wyznawcy?

     To teraz krótko i na temat:
- Jeśli spytacie, dlaczego zatem GMO nie przetrwało do naszych czasów, odpowiadamy prosto: wszystkie GMO-gofrowce zostały zniszczone przez potop, a ich owoce zeżarte przez smoki i inne ciekawe stworzenia, przez co nawet w mitochondrialnym DNA nie znajdziemy zapisów o modyfikowanych genach.
- Czemu gofro-arka nie zatonęła? Jak już zostało powiedziane - nie wymyśliłyśmy wtedy jeszcze praw fizyki, więc statek z żarcia miał patent na poruszanie się po płaskiej Ziemi. Oj, ktoś tu nie czytał uważnie! Miej się na baczności, człowiecze; niewiernym i nieposłusznym odcinamy internet.

     Rozumiemy, że możecie czuć się płonąca kapusta, a o ściany Waszych śmiertelnych mózgów obija się jedno wielkie "WTF?!". Nie martwcie się, kiedy pierwszy krok już za Wami, jesteście na dobrej drodze do poznania jedynej, niezaprzeczalnej prawdy.
Nie bójcie się pytać - nasze dogmaty, w przeciwieństwie do Waszych, są całkiem zrozumiałe, logiczne, a my chętnie je przed Wami odsłonimy. Kaboom!

     Dzisiaj pozdrawiamy Bastet, niech ma oko na nasze koty.

P.S. Dołączamy rysunek poglądowy, gdyż wiemy, że mózg części z Was może zupełnie nie ogarnąć światłości idei drzewa gofrowego.



1 komentarz :

Boska Mafia © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka