Płaszcza naszego powszedniego daj nam dzisiaj

       Tej nocy nie będzie gry wstępnej wstępu. Będzie trochę nietypowo, może nawet trochę osobiście. I ujrzycie, że Chaos potrafi być wredny w swym szerokim zakresie tolerancji.

      Kupiłam płaszcz, bo - wierzcie lub nie - jesienią i zimą marznę przestraszliwie i nie ogrzewa mnie nawet żar płonących stosów i tęczy na Placu Zbawiciela. Nowe okrycie Chaosu jest długie (jak na obecne standardy bardzo długie, bo sięga prawie do kostek), czarne jak smoła przetykana srebrem i wełniane jak pierwszorzędna baranina przed dekapitacją. W dodatku ma superobszerny kaptur i odpinany żabot, absolutny hit (nie tego) stulecia.Dość ekscentrycznie? Może trochę, bo wyglądam jak uciekinierka z Hogwartu. 

       Szczerze mówiąc zawsze lubiłam wyróżniać się z tłumu i pewna doza... ludzkiego zainteresowania była nawet mile widziana. Lubię błyszczeć, jak to każda bogini ma w zwyczaju, i to nie tylko światłością umysłu i niesłychaną inteligencją; ową potrzebę zaspokajam między innymi poprzez oryginalny ubiór. Przy czym - co pragnę od razu zaznaczyć - mówiąc oryginalny nie mam na myśli faceta ubierającego się w kolorowe rajstopy, nerdy i wypracowane niechlujne gatki, dzierżącego w wytatuowanej łapce najnowszego ajfona. Nigdy nie byłam hipsterem; po prostu zawsze przebijała się przeze mnie chaosowa natura, jakkolwiek starannie bym jej nie próbowała zatuszować.
       Tak, noszę czarne ubrania. Tylko czarne ubrania. 
       No dobra, głównie czarne, bo czasami inni zmuszają mnie do założenia tych przerażająco radosnych kolorów jakimi są szary, grafitowy i granatowy. Można powiedzieć, że czerń mam w swym chaotycznym kodzie genetycznym i nienaturalną rzeczą byłoby się jej sprzeciwiać. Nie znaczy to jednak - absolutnie! - że jestem bladym smutasem tnącym się szarym mydłem, bo rodzice nie dali hajsu na kolejne spodnie rurki. Jestem wszędzie, opromieniam świat mym smolistym blaskiem i rozsiewam Chaos, gdzie tylko się da. I śmieję się ze wszystkiego - z ludzi, z przypadków, ze szkoły, z Igness, z absyntu, a przede wszystkim z siebie.
        Teraz, wyznawco, przekonany o mej boskiej niezwykłości zapewne zadasz sobie pytanie: dlaczego ma bogini pisze to wszystko? Dlaczego gloryfikuje swoją boską osobę, choć wszyscy wiemy, że jest jedyna w swoim rodzaju i do tego niespotykanie skromna?
        Odpowiedź będzie prosta: bo płaszcz.
        Otóż musicie wiedzieć, że moje okrycie wierzchnie żyje własnym życiem i natychmiast po oderwaniu metki zyskało status relikwii (swoją drogą - lepszy płaszcz niż palec). Część moich wyznawców jest szczerze w nim zakochana; oni to opiewają w pieśniach jego gotycki wygląd, dostojny kołnierz i koronkową fakturę guzików, piszą poematy o sztucznym futerku na kapturze, a także uwieczniają na tysiącach zdjęć jego unikalny krój. Życie nie zawsze jest jednak w pełni różowe (czy raczej czarne w moim przypadku); znaleźli się zagorzali przeciwnicy mojego płaszcza, którzy zjadliwie komentują jego powierzchowność i mój w nim wygląd. Spotkałam się już z opinią, że wyglądam w nim jak niewiasta w podeszłym wieku, absolutnie nieznająca obowiązujących kanonów mody i urody. Wiem, że według części znajomych dziewek moje okrycie jest fuj fujka, cokolwiek miałoby kryć się pod tym wyszukanym określeniem. Wszystko to przebiła jednak opinia jednej zboczonej owcy znawczyni krawieckiego rzemiosła, która na mój widok zakrzyknęła dziś gromkim głosem: Dlaczego patrzysz na mnie, niewiasto negocjowanego afektu, kurtyzano intensywnie kochana, ubrana w czerń i skrywająca swe lico?*  Jak widać w powyższym przykładzie, w naszym pięknym kraju chodzenie w czasie deszczu w kapturze jest poczytywane za bardzo zły nawyk, a jeśli ów kaptur jest częścią czarnego płaszcza, to już w ogóle popełniamy olbrzymie faux pas.
Wyróżniać się za wszelką cenę - też sens tak bardzo
       Wiecie co? Mam to gdzieś. Sprecyzowałabym, gdzie dokładnie, ale jako bogini powinnam udawać, że wszelkie sprawy okołotoaletowe mnie nie dotyczą. 
        Hejterzy, chciałabym wam serdecznie podziękować za regularne upewnianie mnie, jak ciekawe mam życie i informowanie mnie o co dziwniejszych weń epizodach. Dzięki wam wiem, co robiłam!
        A tak serio: uważam, że mój płaszcz absolutnie jest wart tego, by o nim mówić. Kiedy idę ulicą jestem świadoma tego, że ludzie odwracają się za mną i patrzą z niedowierzaniem - i nie obchodzi mnie, czy myślą szalona wiedźma, czy gdzie ona to kupiła? lub po prostu ziemniak. W zasadzie nie obchodzi mnie, co myślą. Śmieszy mnie ten nacisk na bycie fajnym i modnym. Tak, naprawdę wolę ubrać mój długaśny płaszcz i dreptać w nim radośnie przez miasto, głośno tupiąc glanami, niż zwracać uwagę swoim tyłkiem w opiętych legginsach, ajerkach na nogach (nie mam airmaxów i nie zamierzam mieć) i koszulce podobnej do wszystkich innych. Chociaż może w tym drugim zestawie nie zwracałabym na siebie uwagi ze względu na wysoką jego powtarzalność u współczesnych dziewcząt.
        Przecież to tylko ubranie.
        Absolutnie nie przeszkadza mi strój ludzi przebywających w moim otoczeniu. Naprawdę. Chaos jest liberalny i tolerancyjny! Co mnie obchodzi, czy masz na sobie zieloną, czy białą koszulkę? Chcesz przyjść do szkoły w dzwonach? Spoko. W rurkach? Ok. Masz tatuaż na gębie? Skoro tak ci się podoba, to noś go z dumą; fajnie, że jesteś odważny. Twoje kolczyki ważą razem dwa kilo? Podziwiam, że chce ci się je nosić. Nie mam nic do waszego wyglądu, wyznawcy, dlatego nie rozumiem, co wam przeszkadza w moim. Nie podoba wam się mój płaszcz, więc co? Mam go spalić? Nosić nocami, kiedy nie będziecie narażeni na oglądanie go? Narzekacie na moje żółte marokańskie buty z czerwoną podeszwą - cóż, wyznaję zasadę żółte papiery, żółte obuwie i nic wam do tego. Ciekawam, jak byście zareagowali, gdybym przyszła do szkoły w prawdziwej dżelabie, którą również mam w swej kolekcji. 
        Śmieszy mnie to, jakie plotki o mnie chodzą. I to nie tylko odnośnie moich ubrań. Jeśli więc waszym celem, kochani, jest uprzykrzenie Chaosowi życia, to przepraszam, że wam to utrudniam i zawzięcie śmieję się z siebie. Jeśli zaś szukacie tematu do rozmowy, to chętnie nim będę - zapytajcie tylko wprost, bo uwielbiam mówić (w tym o sobie). Ponadto zapewniam, że mam w swym boskim życiorysie bardzo ciekawe momenty i nie ma potrzeby wymyślania kolejnych :)
       Tym radosnym akcentem kończę dzisiejsze wywody. Jeszcze raz dziękuję za rozśmieszanie mnie i zasilanie mojego smolistego światła blaskiem czarnego humoru.
       Z serca wam błogosławię i w imieniu czarnych rajstop przepraszam, że są czarne.

A hejterom mówię to



* Przekład z łaciny. W oryginale: Co się gapisz, k***o j**ana, no k***a w kapturze cała na czarno!

4 komentarze :

  1. Chętnie zobaczę Cię w dżelabie w szkole :* a tak poza tym, to masz ciekawe wyobrażenia o oryginalnych facetach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam ciekawe wyobrażenia o wszystkim... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy orientujesz się gdzie można taki długaśny, czarny płaszcz dostać? Niestety ja nie potrafię nigdzie znaleźć. Świetny blog :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj w sklepach z odzieżą alternatywną, takich jak np. Restyle, Black Garden :)

      Usuń

Boska Mafia © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka