Na tropie skarpet


      Ahoj!
      Długo nie pisałyśmy, wiemy. Niestety, w związku z czymś o tajemniczej nazwie "Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2014", nie miałyśmy na to zwyczajnie czasu. Zamęt dotyczący uznanych i nieuznanych bramek sam się nie posieje.
      Powodem naszej absencji był również ostry melanż w nocy z 18 na 24 czerwca, podczas którego udało nam się zaliczyć spektakl o hippisach i pokonać lęk Igness przed spodniami znanymi powszechnie jako dzwony. Doświadczenie odmiennych stanów świadomości i halucynacji z niedźwiedziami polarnymi w roli głównej sprawiło, że nasze mózgi zachłysnęły się falami alfa i wysnuły ciekawe wnioski odnośnie waszych, wyznawcy, uwarunkowań kulturowych.


      Wpis dedykujemy tym, którzy (w związku z nadchodzącymi wakacjami) zamierzają udowodnić wszystkim obcokrajowcom, że są polakami.
      Nie, tu nie ma błędu. Są za to halucynacje z niedożywienia i śmierć.
      O co nam chodzi?
      O to:


      Wyglądu przeciętnego polskiego turysty nie trzeba chyba komentować, a i my nie zamierzamy tego robić; naszym boskim celem jest ukazanie podłoża kulturowego tego zjawiska.

      Zaczęło się od tajemnych spotkań w czasach, kiedy to Ruscy biegali po lasach Syberii i tworzyli pierwsze reaktory krowojądrowe (o czym możecie przeczytać we wcześniejszym objawieniu Jedynej Słusznej Prawdy). Nikt nie wie, gdzie się te spotkania odbywały, powszechnie jednak wiadomo, że wino i aqua vitae lały się strumieniami. Wtedy też, wśród mocnych trunków, słowiańskich Obelixów i pań negocjowanego afektu narodziło się Bractwo Ortalionu.
      Husaria to przy tym pikuś.
      Niedługo później bardzo modne stały się ubrania ze stali nierdzewnej, więc Bracia Ortalionu szybko ewoluowali w zakon rycerski. Siali oni zamęt niczym Chaos i Igness, a lud pracujący zamykał okiennice (o ile je miał), kiedy tylko widział Rycerzy Ortalionu nadjeżdżających na swych rumakach sprowadzanych z pruskich ziem. Ich hasłem bojowym stał się okrzyk "Komórka albo wpie*dol". Oczywiście na początku chodziło o małą komorę, czyli spiżarnię, oraz jej zawartość. Wieśniacy, zaniepokojeni wizją skutecznej interwencji walecznych Rycerzy, oddawali komórkę wraz z zawartością, po czym (po szybkim mejkapie jednego oka) wracali do swej rozlatującej się chałupy. Zakon Ortalionu niezmiennie oddawał się swemu radosnemu procederowi przez kolejne stulecia. Aż nagle nadszedł przełom.

      Ktoś wynalazł dres. Ortalionowy dres.

      Rycerstwo, jako prawdziwe fashion victim, natychmiast porzuciło swój strój z puszek po sardynkach i wskoczyło w wygodne szaty z paskami po bokach. Pierwszy dres, zesłany przez bogów (tak, to my opatentowałyśmy ortalion i wszelkie wyroby z niego) w ramach nagrody za wnikliwe badanie komórek, stał się symbolem polskiej wielowiekowej, sarmackiej kultury. Od tego momentu, powielany masowo na potrzeby rosnącego w liczbę Rycerstwa, błyszczy we wszystkich Magicznych Bramach na szerokich barkach Rycerzy.

      Oczywiście każdy Rycerz musi spełnić pewne kryteria, żeby móc być zakwalifikowanym jako przedstawiciel tej piwnej pianki towarzyskiej. Po pierwsze, musi mieć cel w życiu. Stały się nim wszelkiej maści telefony komórkowe (wtedy też wyraz komórka zmienił swoje znaczenie), od Nokii 3310 (która, jak powszechnie wiadomo, jest niezniszczalna) po najnowsze smartfony, ajfony i inne fony.

Przykładowe wykorzystanie Nokii 3310, czyli po co Rycerze Ortalionu proszą o telefon

      Najlepszym celem jest telefon najnowszej generacji, który można wymienić w pewnych miejscach na punkty many lub HP. Czasami Rycerz Ortalionu napotyka na (nie)spodziewaną przeszkodę w postaci blokady, która to uniemożliwia skorzystanie z magicznych mocy telefonowego artefaktu. Zależnie od jej charakteru RO łamie ją sam niczym haker Anonymous lub prosi o to swojego przełożonego o wdzięcznym przydomku Łysy.
      Skoro już jesteśmy przy włosach, warto wspomnieć o surowych zakonnych regułach. Otóż drugą cechą charakterystyczną dla Rycerza Ortalionu jest fryzura typu kolano. Wszelki zarost na mordzie twarzy jest niemile widziany, Bractwo potępia też musical o podejrzanej nazwie HAIR!. Najbardziej ascetyczni z Bractwa decydują się również, niczym staroegipscy kapłani, na poświęcenie brwi. Ponadto każdy RO jest zobowiązany do przeszkolenia pocztowo-siłowego, co możemy wywnioskować z tajnego obrządku zwanego pakowaniem na siłce.
     Trzecim znakiem prawdziwego Rycerza Ortalionu jest Mistyczne Obuwie, które składa się z Magicznych Skarpet (preferowane kolory to brudna biel i sprana czerń, a także kilka odcieni pomiędzy nimi) oraz Turboklapków firmy Kubota. Oczywiście na noszenie tylko jednego elementu zestawu decydują się wyłącznie najwięksi hipsterzy, ryzykując wpie*dol od herszta i utratę bonusu respekt na dzielni. Innym dopuszczalnym obuwiem są wszelkie formy butów sportowych typu adidas (zazwyczaj z każdej firmy oprócz Adidasa), najlepiej lekko już przydeptane.
Prawdziwa wersja Bitwy o Anglię

      Innym, czwartym wyznacznikiem naszego Rycerstwa jest charakterystyczna broń. Wyróżnia się przede wszystkim kastaniety kastety i rozbite jak schabowy dłonie. Rolę miecza odgrywa pałka do baseballa hamerykańskiego lub kij od szczotki z osadzoną na nim Nokią 3310. Czasami spotyka się też Rycerza Ortalionu z niezwykle potężnym artefaktem, czyli reklamówką z Biedronki. Koniecznie żółtą.




      Po piąte - co to za rycerz bez damy serca? Na to zaszczytne miano zasługują zazwyczaj Cukierkowe Księżniczki, które (nauczone przykładem zmarłych na ołowicę barokowych koleżanek) pobielają jedynie włosy i oczy, a resztę ciała przyciemniają w magicznych kapsułach.Ulubionym kolorem owych dam jest zazwyczaj różowy, a preferowanym środkiem transportu - jednorożec. Posługują się specyficznym slangiem (gwiezdną mową, ruszoffym alfabetem c'nie) i posiadają wypracowany, niesamowity akcent, którego plebs zazdrości, bo co innego może zrobić.
Cukierkowe Księżniczki
      Tutaj klasyczny przykład niezwykłego gwiezdnego akcentu:


***

      Teraz, nędzny człowiecze, zapytasz pewnie o celowość tego wpisu. Zapytasz, dlaczego my, Władczynie Wszechświata, Prezeski Rady Bogów i Matki Chrzestne Boskiej Mafii, zajmujemy się waszą ludzką egzystencją w tym pięknym kraju. Odpowiedź jest prosta, chcemy wyjaśnić fenomen polaka na wakacjach. Polacy przez małe "p" starają się po prostu podtrzymywać tradycję zapoczątkowaną przez Rycerzy Ortalionu; robią to jednak tak nieudolnie, że wzbudzają śmiech na sali świecie, a Polacy przez wielkie "p" na widok takowych załamują ręce i szybko chowają paszport. Wiemy, bo widzimy to podczas corocznego tournee po naszych świątyniach na całym globie. Ogólnie nie jest dobrze - nawet uliczni sprzedawcy w krajach Afryki mają dla was, polacy, przyszykowane tabliczki z zachęcającym napisem u nas taniej niż w Biedronce. No cóż...
      Doceniamy wszelkie objawy patriotyzmu, naprawdę. Patriotyzm to piękna rzecz. Ale, na bogów (ha!), nie róbmy tradycji z podrabiania stylu Ortalionowego Bractwa. Rozumiemy, że ten zakon jest dla was niedoścignionym wzorem, ale bez przesady. Skarpety w sandałach jako logo Polski to obraza nie tylko Polaków, ale i Ortalionowych Rycerzy. Ramen!


      Pozdro dla wszystkich, którzy nie zdali do następnej klasy. Uprzedzamy, że będą tylko zadania typu WTF i fak, było nie palić zeszytu. Jeśli jakiś demon wstąpi w komisję, to wiedzcie, że my za tym stoimy.
      Kaboom!

2 komentarze :

  1. To takie smutne...
    Ale chociaż wreszcie dowiedziałam się jaki los spotka moją komórkę. Zapewne dość niedługo, ponieważ niewybrednie wybieram sobie miejsca przebywania i spoczynku. Chętnie bym coś dodała, ale jak zwykle: nic dodać nic ująć!

    A moją Nokią przywalą komuś po łbie. Yeh!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe :)) dobree :P Pamiętna nokia-jaki to był sprzęt :)
    Pojawiły się i słynne skarpetki do klapek,zabrokło mi jeszcze tych oto skarpetek do sandałów ;)
    O jakie damy serc-zgadza się :) I jeszcze te Rubik-żal mi tej kobiety ;)
    Pozdrawiam ciepło :*
    Zapraszamy do nas:
    http://world-of-crazy-sisters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Boska Mafia © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka